Béton brut

Nie idź do pracy
⌜ Życie ⌟

2011-06-19

Idea jakoby ludzie uczyli się na cudzych błędach jest bzdurą. Jak inaczej możemy wytłumaczyć kulturę popularną, muzykę biesiadną i karmienie się kiełbasą wprost z przyczepy kempingowej zamienionej na restaurację?

Kiedy widzimy projekt rozpadający się na kawałki nie myślimy o błędach popełnionych przez autorów. Jako istoty uprawiające nieustanną projekcję własnych wad na osoby trzecie zgadujemy, że całość skończyła się fiaskiem tylko i wyłącznie z powodów głupoty i niedostatków wykonawców.

Gdybyśmy my to robili, to byśmy! Oj, takie projekty to my z kuzynem, po pijaku, maluchem 4 km do najbliższego nocnego, a jak koleżanka wtedy rzygała.

Ta niesamowita zdolność do ignorowania cudzych porażek jest darem dla niewielkiego promila ludzi, który odnieśli sukcesy wbrew przewidywaniom, oraz przekleństwem setek ludzi, którzy przywitali się z gąską tylko po to, aby spłacać raty za ogródek do końca swoich dni.

Siedem lat i trzy miesiące temu rozmawiałem z Pawłem Tkaczykiem o sensie zakładania firmy. Wyłożył mi szczegóły, procedury. Byłem tak bezczelny, że napisałem nawet do niejakiego Grahama i wyżaliłem się na system ubezpieczeń społecznych w krajach byłego bloku sowieckiego. Odpisał coś, ale nie pamiętam już detali. Ostatecznie przekonała mnie była dziewczyna, której nie podobało się, że „tyle pracuję za takie grosze” i że z pewnością uzbrojony w talent mogę zrobić więcej spędzając przy okazji więcej czasu z nią.

Ponieważ jestem w trakcie budowania nowej firmy (o radości) pomyślałem, że dobrze byłoby napisać tekst o tym, że firmy zakładać nie warto. Wbrew temu, co mówią ci na tych konferencjach ludzie piszący wtyczki do Twittera. Częściej niż rzadziej jest to droga przez mękę, która skończy się załamaniem nerwowym i bilansem, którego nie chciałaby Grecja (normalizując do długu na obywatela).

Nie zakładaj firmy.

Nie zakładaj firmy, bo ktoś

Założyłem firmę żeby być częściej w domu z eks. To był świetny pomysł. Rozstaliśmy się trzy miesiące później. Ponieważ planowaliśmy poważne, dorosłe życie zostałem z serwerem, laptopem, bielizną, torbą w którą mogę zmieścić wszystko prócz serwera oraz budżetem w wysokości dwóch tysięcy nowych polskich złotych. Spędziłem tydzień uszczuplając ten budżet śpiąc na podłodze u offtzy, pijąc wina Sofia i oglądając Gwiezdne Wojny.

Nigdy nie zakładaj firmy tylko dlatego, że ktoś ci radzi. Nie czujesz, że masz plan – nie realizuj cudzego. Ci sami ludzie, którzy dają ci rady o firmie, mówią, że dobrze wyglądasz w golfie albo jesteś wytrawnym kochankiem. Ludzie robią cię w balona dla własnej wygody. Pieprz ludzi.

Nie jesteś genialny

Nie ma nic gorszego niż opinia Emila o Emilu. Popadasz w przesadną krytykę tylko po to, aby rozpłynąć się nad swoimi zdolnościami chwilę później. No, może masz krzywy ryj, ale na tych komputerach to się znasz. Jeden, dwa projekciki i będziesz pływał jak pączek w maśle. Piszesz kod z szybkością błyskawicy. Jesteś bystry i w ogóle.

Jeżeli chodzi o doświadczenie w sprzedawaniu, no, w piątej klasie popchnąłeś jeden numer gazetki szkolnej „Kulfon”.

Arogancja. Myślisz, że będąc dobrym wyciskaczem bitów możesz od ręki zostać równie genialnym biznesmenem. Rzeczywistość szybko zdejmuje rękawiczki, aby pokazać ci twoje prawdziwe miejsce w kolejce do koryta. Twoje umowy są gówno warte, twoje spotkania z klientami są żenujące, bo jako introwertyk i nerd z nadania nie lubisz spotykać się z obcymi ludźmi. Nagle staje się to twoim obowiązkiem. Nie tylko musisz rozmawiać z obcymi, musisz ich przekonać i nie dać się wycisnąć. Ktoś z doświadczeniem pyta cię o metodę wyceny. Jak to: metodę wyceny? Myślę, że jest tyle warte. Facet w krawacie, który miał być przecież tylko przecinkiem na umowie, patrzy na ciebie z litością.

Bierzesz więc na siebie za dużo pracy za za mało pieniędzy, bo jesteś aroganckim sukinsynem.

Nie zakładaj firmy, jeśli myślisz, że pobijesz wszystkich bo formatujesz dobrze dokumenty. Gość sprzedający ubezpieczenia od drzwi do drzwi jest pewnie lepszym sprzedawcą niż ty. Nie zakładaj firmy jeśli myślisz, że talent w branży to wszystko, co wystarczy.

Kochajmy się jak bracia, liczmy się jak stereotypowi reprezentanci judaizmu

Ręka do góry: kto ma uzdolnionych przyjaciół? Opuście ręce, wiem, że jesteście moimi przyjaciółmi. Pierwsza myśl, która rodzi się w głowie przyszłego milionera to zebranie wesołej gromady bliskich osób i zaproszenie ich do współpracy. Znacie się jak nikt, trzymaliście im głowy nad kiblem, jecie bez obrzydzenia jednym widelcem. Kto, jak nie oni?

Do pierwszego niezapłaconego rachunku. Do pierwszego zajebanego terminu. Do pierwszej kłótni o to, kto zawinił.

Wiecie, jak ciężko jest iść do przyjaciela i powiedzieć mu, żeby spierdalał? Że kosztował miesiąc, trzy miesiące pracy i kupę pieniędzy? Prędzej czy później będziesz musiał, nie dlatego, że zadajesz się z leserami. Taka jest natura pracy zawodowej. Pewnie można nakreślić warunki współpracy, zawrzeć umowy, ale mówimy o ludziach, którzy są twoją rodziną z wyboru. Ci, którzy nie wpadają na imprezę, bo mają zjazd nie oddadzą też projektu. I zamiast współczucia będziesz odczuwał nienawiść i żal.

Nie zakładaj firmy, jeśli masz zamiar położyć jej ciężar na barkach przyjaciół.

Pieniądze

Nie zakładaj firmy bez pieniędzy. Historia pucybuta jest tym właśnie, historią. Nie jesteś pucybutem w Nowym Jorku. Jesteś płatnikiem składki zdrowotnej, ubezpieczenia, kosztów infrastruktury, podatku dochodowego i VAT. To pole na fakturze określające termin płatności będzie na początku wyznaczało datę od której możesz skomleć o pieniądze. Policz ile będzie cię kosztowało życie i opłaty, pomnóż przez trzy i dodaj przynajmniej dwadzieścia procent. Nie oszukuj się, że możesz przeżyć na ryżu i jajkach póki ktoś nie zdecyduje ci się zapłacić.

Rozkręcanie firmy wiąże się z ciężką pracą i stresem. Nie ma niczego bardziej demobilizującego jak praca po 16 h dziennie i wizja kolejnego woreczka ryżu z TESCO na kolację. Wiem, że mitologia o tym jak ciężko nam było jest potrzebna jako mit założycielski. Musisz się zastanowić, co wolisz: bardzo dobrą historię o bohaterskim programiście, który wbrew przeciwnościom losu, nago w śniegu, czy też chcesz zbudować firmę, której katastrofa nie jest wpisana w twoją rację żywnościową. „Wciąż o Ikarach głoszą, choć doleciał tylko Dedal” – że tak pojadę podstawówką.

Nie zakładaj firmy oglądając Gwiezdne Wojny na podłodze u offtzy.

Produkt

Jak dobrze jest mieć produkt. Coś, co możesz zapakować i zepchnąć. Wszyscy chcemy być Artystami, wszyscy chcemy wkładać cząstkę siebie w to, co robimy, ale to luksus na jaki mogą sobie pozwolić nieliczni. Dowolna rzecz, która podlega łatwej replikacji i daje się sprzedać za niewielką cenę przyniesie ci więcej pieniędzy niż zaczynanie od zera dla sztuki. Możesz się nienawidzić, że robisz ten szablon dziesiąty raz, że ten system jest stary i potrzebuje aktualizacji. Zapominasz jednak o tym, że jesteś dobry dlatego, że jesteś pragmatykiem. Widzisz mniejsze części, które składają się na większe części.

Klienci mało kiedy docenią twój wkład. To układ binarny: zgadza się z zamówieniem lub nie. Kiedy już oni, a nie ty, będą przesiadywać w poczekalni na spotkanie zostanie ci dana możliwość robienia wszystkiego po swojemu. Wtedy użyjesz szablonu po raz jedenasty, bo jesteś pragmatykiem. W domu napiszesz jednoaktówkę i odegracie ją z przyjaciółmi, którzy nie mają ci niczego za złe, bo nie pokłóciliście się o pieniądze.

Nie otwieraj firmy, jeśli myślisz, że to będzie ujście dla twojej kreatywności.

Klienci

Klienci nie są twoimi przyjaciółmi tak jak przyjaciele nie są twoimi pracownikami. Facet z budynku ze szkła nakarmi cię i napoi, a ty powiesz, że to łatwe, że nie ma problemu, że będzie jutro choć jutro jest sobota. Właśnie oddałeś pół umowy i wolny dzień, który pozwoli ci nie oszaleć ze zmęczenia za sułtańskie danie i kufel rozcieńczonego piwa. Wychodzi gdzieś 29 PLN. Jesteś najtańszą dziwką w okolicy.

Nie zakładaj firmy jeżeli jesteś najtańszą dziwką w okolicy.

Apollo Creed nie żyje

Wiesz dlaczego Apollo Creed zginął w czwartej części bokserskiej epopei? Nie wiedział kiedy się poddać. Czasem nadchodzi moment, w którym sens dalszej walki rozumieją tylko ludzie ubrani w patriotyczne krótkie spodenki. Kiedy kolejny miesiąc wita cię tylko złymi wiadomościami potrzeba czegoś więcej niż montażu z „Eye of the Tiger”. Podczas prowadzenia firmy bardzo łatwo zapędzić się w róg, z którego ciężko wyjść. Zawieszenie lub zamknięcie firmy nie jest znakiem słabości. Jeżeli twój projekt ma sens, a ty masz dalej siłę – próbuj. Pamiętaj jednak, że urzędy i usługodawcy nie rozumieją twojej wizji, a nawet im to zwisa.

Czyli? Do końca życia na etacie?

Uważam, że każdy powinien spróbować prowadzenia własnej firmy. Nie dlatego, że to najlepsza droga do sukcesu. Dlatego, że to jeden z papierków lakmusowych dający lepszy obraz własnych umiejętności niż jednoosobowa komisja złożona z ciebie. Nie wierz jednak propagatorom Jedynej Słusznej Ścieżki. Wiele z tego, co czytałem o prowadzeniu firmy to szarlataneria i magiczne myślenie. Całą branża pompująca ideę jakoby własna firma była jedyną drogą do prawdziwego szczęścia w kapitalizmie dzielę na trzy grupy: grupę ludzi, którzy odnieśli sukces i nie potrzebują konkurencji, grupę ludzi, którzy sukcesu nie odnieśli, natomiast głoszą sukces grupy pierwszej do grupy trzeciej, która chce być jak grupa pierwsza.

Nie zakładaj firmy lub zakładaj. Jestem facetem, który ma zainstalowanego Wordpressa, nie znakiem nakazu.

QR for Nie idź do pracy