Béton brut

Puchar Z
⌜ Literatura ⌟

2014-06-25

* * *

Zawodnik w niebieskich spodenkach potoczył się po murawie. Wyglądał na skończonego, jego kończyny były rozrzucone na boki, a z ust płynęła strużka gęstej śliny. Trybuny ucichły. Do sprawcy zajścia podbiegł sędzia. Po zapoznaniu się z przewinieniem sięgnął ręką do kieszonki: kara indywidualna.

Kiedy odgłosy strzału ucichły, trybuny wybuchły oklaskami. Arbiter nakazał gestem wniesienie noszy i usunięcie ciała z boiska.

Teraz przyjdzie im kończyć mecz w dziesiątkę, ale nie ma się co martwić, to dopiero pierwsza runda Pucharu Z.

Do piłki ustawionej na plamie posoki, która wyciekła z głowy wyeliminowanego zawodnika, doczłapał kapitan drużyny przeciwnej i niezgrabnie kopnął ją przed siebie wydając przy tym gardłowy „Yyyh”.

* * *

Historia zaczęła się od pierwszego ugryzienia. Podczas jednej z wielkich imprez piłkarskich zawodnik ugryzł swojego przeciwnika. Lekko komiczna sytuacja przerodziła się w tragedię, gdy ugryziony zawodnik wrócił ze swoją wyeliminowaną drużyną do kraju i zaczął gryźć innych w meczach lokalnej ligi.

„La Gazzetta dello Sporte” napisała jakiś bardzo klikalny nagłówek o tym, jak sportowcy odgryzają się swoim boiskowym adwersarzom. Nikt nie widział powodów do paniki.

Wszyscy spoważnieli, gdy podczas derbów Mediolanu, ustawiony przez bramkarza mur ruszył przed gwizdkiem w stronę wykonawcy rzutu wolnego i rozszarpał go na oczach widowni. Ludzie tratowali się próbując opuścić stadion, a na drugi dzień ultrasi obu klubów wypuścili wspólne oświadczenie, które można podsumować tak: „Nie zgadzamy się na takie barbarzyństwo na naszych boiskach!”.

Apel najlepiej uzbrojonych kibiców nie przeszedł bez echa.

* * *

Wieczorne wiadomości donosiły o kolejnych pogryzieniach, a obecni w studiu eksperci ekstrapolowali z dostępnych danych, że w tym tempie najwcześniej przed czwartkiem po południu nie pozostanie już nikt, kto posiada rozum i zdolność formowania zdań.

Tak, wtórowali spikerzy, jeżeli sytuacja się nie zmieni, nawet jedna czwarta populacji naszej planety może paść ofiarą „piłkarskiej plagi”.

Apokaliptyczni wizjonerzy zostali jednak szybko wybudzeni ze swojego snu o katastrofie. Zadziwiające jak łatwo pozbyć się kilku tysięcy potykających się o swoje nogi, niezorganizowanych, humanoidów. Czego nie załatwiły naloty dywanowe, dokończyła Matka Natura. Hordzie zamarzła krew w żyłach: dosłownie, nie ze strachu.

(Słyszano też, że kilku pisarzy porzuciło swoje popularne serie o zombie i przeskoczyło w techno-thrillery, każdemu kiedyś zawiesił się komputer i mógł sobie wyobrazić jak zawiesi się ich wiele, wszędzie. Masy pożeraczy ciał nie straszyły już czytelnika, nie po tym jak widział, co z małym batalionem oszalałych człekokształtnych może zrobić kilka czołgów i wanna napalmu.)

* * *

Pozostał jeden problem. W jednej momencie świat stracił swój najpopularniejszy sport. Wychowanie następnego pokolenia piłkarzy potrwa, a może będzie nawet niemożliwe — dzieci mało się garną do sportu, gdzie w poprzednim sezonie prócz poważnej kontuzji można się było nabawić zupełnie realnej śmierci przez rozszarpanie.

Na szczęście FIFA jest organizacją, która nie poddaje się łatwo. Do krajów ogarniętych futbolową suszą popłynęły listy, a stało w nich:

FIFA, która mówi nie tylko „nie” dla rasizmu, czy „nie” katarskich łapówek, nie powie też „nie” dla życiowo usuniętych. Proponujemy waszemu rządowi program rehabilitacyjno–rehumanizacyjny. Dajcie mi waszych zmęczonych, dajcie mi waszych głodnych, a przede wszystkich tych, którzy byli futbolistami w poprzednim, świadomym życiu.

Zwrócimy im godność, damy im szanse uczestnictwa w życiu społecznym, zarobimy trochę dolarów.

PS. Podpisaliśmy już kontrakt z PEPSI na serię reklam „PEPSI OŻYWIA”.

* * *

Przed pierwszym Pucharem Z musiano zmodyfikować nieco zasady. Ze względu na ograniczenia motoryczne nowych zawodników zmniejszono boiska i bramki. Nie ma nic żałośniejszego niż szybki kontratak, który trwa pięć minut.

Arbitrzy mieli też przykazane żeby dyktować spalone częściej, nawet jeśli nie podobało się to straży pożarnej, która co chwila musiała dogaszać za daleko wysuniętego napastnika.

Pułapki „ofsajdowe” zostały zaostrzone.

Dogrywki kończyły się nagłą śmiercią.

Sędziowie otrzymali kewlarowe stroje.

Wrócono do zapomnianej już architektury stadionów, gdzie płytę boiska odgradzała od widowni wysoka siatka. Tym razem służyła do powstrzymania tych z murawy do wtargnięcia na trybuny.

* * *

Większości widzów się podobało, gra nabrała kolorów, nawet jeśli dominował czerwony.

Polska się nie zakwalifikowała.

QR for Puchar Z